Sunday, January 28, 2007

Radio Bis w Etiopii

Rośnie mi konkurencja. Do Etiopii wyrusza dziennikarz Radia Bis Tomasz Michniewicz. „Przez 21 dni będę więc podróżował z plecakiem, ale bez namiotu, z gotówką, ale bez karty kredytowej” – pisze – „Objadę „cywilizowaną” północ, gdzie odwiedzę kościoły wykute w skałach Lalibeli i będę pływał w papirusowych łodziach po jeziorze Tana. Pojadę na wschód, do muzułmańskiego Hareru i na południe, na sawanny i pustynie bez prądu i śladów cywilizacji. Dotrę do groźnych wojowników z plemienia Mursi i malowniczych terenów należących do Hamerów”. (wytluszczenia moje).

Jestem bardzo ciekaw jego refleksji. Zwłaszcza że będą to refleksje osoby dla której heroizmem jest wyprawa bez karty kredytowej.

Friday, January 26, 2007

Timkat

Chrzciny Jezusa czyli Timkat

Dzięsięc dni temu etiopscy chrześcijanie zaczęli obchody jednego ze swoich największych świąt. Już w czwartek po południu Addis Ababa zamarła. Wszystkie większe ulice zostały zamknięte.

Tłumy owiniętych w tradycyjne białe chusty (gabi) mieszkańców miasta pieszo wspinały się na zbocza w stronę Jan Meda największego parku, boiska a może po prostu ogrodzonego i w miarę czystego kawałka trawy w Addis. Tam rozpoczęły się obchody święta Timkat, które trwało aż do niedzieli.

Zgodnie z wierzeniami etiopskiego kościoła ortodoksyjnego chrzciny Chrystusa miały odbyć się 19 stycznia. Na pamiątkę tego wydarzenia Etiopczycy urządzają kolorowe procesje. Idący ulicami miasta młodzi ludzie śpiewają i wymachują patykami, a towarzyszący im starcy rytmicznie podrygują wyskakując przed dobrze uformowany szereg.

Nie ma nic gorszego niż znaleźć się w tych dniach na drodze. W ciągu dnia grozi to kilkoma wymuszonymi przez procesje postojami. Wieczorem jednak na drogach pojawiają się swoiste żywe barykady. Młodzi chłopcy którzy w ciągu dnia z takim zaangażowaniem oddawali się chrześcijańskiemu świętu śpiewając i rytmicznie wymachując kijami wieczorem tych samych drewnianych kijów zaczynają do znacznie bardziej merkantylnych celów.

Ustawiają się szpalerem na drodze i próbują od przejeżdżających kierowców wyłudzać pieniądze. W sobotni wieczór na drodze z Bahir Dar do Gondaru można było spotkać kilkanaście takich żywych blokad. Na lokalnych kierowcach nie robiły one żadnego wrażenia. Rozpędzone ciężarówki Iveco z głośnym klaksonem taranowały nagle rozpierzchający się tłum małolatów.

Mniej wprawni kierowcy zwalniali a na to tylko czekała podekscytowana gromada. Dzieci w wieku od 8 do 17 lat ścisłą obręczą oplatały samochód, jeśli nie dostali pieniędzy zaczynali okładać pojazd kijami.Wysiłkom młodzieży ze spokojem przyglądali się starsi mieszkańcy wiosek.

Prawdopodobnie gdyby kierowca pojazdu był starszym Etiopczykiem żaden z tych chłopców nie odważyłby się zaatakować samochodu taka jest bowiem siła tradycji i szacunek do wieku. Młody kierowca, a także białe pasażerki rozbudzały tylko emocje i tak już podekscytowanych młodych ludzi i tylko drobne birry uchroniły nas od linczu.

(autorka wpisu: Joanna Wis)

Wednesday, January 24, 2007

Smutny dzień

Smutny to dzień. Jeśli wielkość człowieka można mierzyć miarą zaskoczenia po jego Odejściu... Doprawdy trudno uwierzyć, że nie przeczytamy już kolejnego reportażu, czy eseju... Pozostaje mieć nadzieję, że ktoś wreszcie pokusi się o stworzenie biografii Autora "Cesarza". Choć czytając "Podróże z Herodotem" trudno nie mieć wrażenia, że o swoim życiu Ryszard Kapuściński napisał wszystko co ważne.

Tuesday, January 16, 2007

Zapobiegliwa Kenia

Jak to się wszystko układa w całość. "Brytyjski "The Times" twierdzi, że w obławie na niedobitków talibów i muzułmańskich ochotników, którzy mają ich wesprzeć w świętej wojnie biorą udział nie tylko wojska etiopskie i amerykańskie lotnictwo i marynarka, ale także komandosi z USA oraz żołnierze wojsk specjalnych SAS z Wielkiej Brytanii. Jako "instruktorzy" zamykają oni wraz z żołnierzami Kenii drogi ucieczki zbiegom. "The Times" dodaje, że etiopski najazd na Somalię był od miesięcy planowany i przygotowywany przez amerykańskich i brytyjskich wojskowych" - pisze dziś Gazeta Wyborcza.

W Kenii od lat jest co najmniej kilka ośrodków szkoleniowych SAS, a brytyjskich żołnierzy po cywilnemu można spotkać niemal na każdym kroku. Zawsze myślałem, że to kwestia wspólnej historii. Za pewnymi decyzjami stała jednak pragmatyka, a nie sentyment.

Monday, January 15, 2007

Kenijski Dziki Zachód





„Jak Kuba Bogu..., tak Bóg Nikaragui”. Ta śmiesząca mnie od lat przeróbka znanego przysłowia jak ulał pasuje do sytuacji w Rogu Afryki.

Jednym z państw najbardziej poszkodowanych przez działania Etiopii w Somalii może okazać się ... Kenia. Jeżeli konflikt będzie się przedłużał ten relatywnie bogaty wschodnioafrykański kraj może zalać fala uchodźców z Somalii.

Ciągnąca się przez ponad tysiąc kilometrów po pustynnych bezdrożach granica jest czysto iluzoryczna i od zawsze sprawia rządowi w Nairobi masę problemów. Największym są zbrojne somalijskie bandy rabujące na nielicznych drogach. To właśnie z ich powodu pogranicze etiopsko-kenijsko-somalijskie jest przez tubylców nazywane Dzikim Zachodem lub Teksasem, a przejazd drogami odbywa się tylko pod ochroną wojska.

Praktycznie pozbawiony siedzib ludzkich teren, z rozrzuconymi co kilkadziesiąt kilometrów posterunkami jest absolutnie nieprzygotowany na przyjęcie nawet niewielkiej grupy uchodźców. Prędzej, czy później wszyscy oni skończą w monstrualnych slumsach Nairobii. Chyba, że wcześniej zginą gdzieś na pustkowiu.

(Zainteresowanym tematem polecam ostatnie wydanie CNN Inside Africa, poświęcone temu właśnie problemowi).

Powyżej zdjęcia z opisywanych okolic. (autor zdjęć: Joanna Wis).

Wednesday, January 10, 2007

Ciekawa lektura

Dziś polecam tekst o Afryce z najnowszej „Polityce” dostępny w całości tutaj. Rzecz bardzo podstawowa i rzetelna.

Sunday, January 07, 2007

A w Etiopii przygotowania do Wigilii

W stolicy Etiopii trudno dostrzec choć ślad toczonych na wschodzie działań wojennych.

W lokówkach na włosach stłoczone obok siebie pod gorącymi suszarkami mieszkanki Addis Abeby przygotowują się do etiopskiej wigilii. "Boston Day Spa" najbardziej ekskluzywny salon piękności w Addis pęka w szwach. Kobiety prostują włosy, a mężczyźni kupują na miejscowych targach wybierają kozy, które potem zapakują do bagażników samochodów. Wszyscy szykują się do świąt, aż trudno że to stolica kraju który od kilku tygodni toczy wojnę.

Addis Hiwot woli o tym nie myśleć na politykę rządu nie ma przecież wpływu. Od złych wiadomości można uciec stosunkowo łatwo, wystarczy porzucić czytanie gazet. Tym bardziej że gazety, szczególnie prywatne, których uchowało się zaledwie kilka, nie mają dla Etiopczyków dobrych wiadomości.

"Reporter" donosi, że jeden z przywódców al-Qaidy Ayman al-Zawahri, na stronach internetowych, wezwał somalijskich muzułmanów do nowej krucjaty. I choć Mogadisz został opanowany przez rząd TFG i wspierające go wojska etiopskie, „Wielu Somalijskich mężczyzn, bez broni czuje się po prostu nagich. W samym Mogadiszu pozostało wciąż ponad milion sztuk broni”- mówił w czwartek Premier Etiopii Meles Zenawi. "Wśród nich ponad 3,5 tysiąca stanowią muzułmańscy wojownicy" - dodał wicepremier Somalii Hussein Aideed.

Rząd Etiopii wielokrotnie powtarzał jednak, że działania nie są wymierzone przeciwko Somalijczykom, ale mają na celu ustabilizowanie sytuacji w tym kraju. Premier Zenawi zabiega o poparcie dla swoich działań wśród przywódców Afrykańskich a także na forum Unii Afrykańskiej (African Union). „Konflikty w Afryce najlepiej rozstrzygane są przez samych Afrykanów, zachód ma inną rolę powinien wspierać rozwiązanie tego konfliktu poprzez zapewnienie pomocy finansowej” – tłumaczył Meles Zenawi. Etiopia znalazła pierwszych sojuszników. Niebawem do Somalii w ramach misji pokojowej zostaną wysłani żołnierze z Ugandy. Tym czasem premier zwrócił się do państw rozwiniętych, a także do ONZ o natychmiastowe wsparcie misji w Somalii.

(autor wpisu: Joanna Wis)

Wednesday, January 03, 2007

Dlaczego Etiopia wygrywa w Somalii?

Odpowiedź na to pytanie można znaleźć w tym (niezłym) artykule. Szczególnie polecam jednak dyskusję pod tekstem, która wiele mówi o mitologii i dumie narodowej samych Etiopczyków

Tuesday, January 02, 2007

Etiopczycy nie chcą wojny

Publikowane w zachodniej prasie relacje dotyczące konfliktu Etiopii z Somalią całkowicie ignorują poglądy jej obywateli na samą wojnę. Sprowadzają ją często do konfliktu „chrześcijańskiej Etiopii” z „islamską Somalią”. Tymczasem od setek lat chrześcijanie i muzułmanie w Etiopii żyją w pełnej symbiozie, czego dowodem są chociażby wciąż popularne w Etiopii małżeństwa mieszane.

Etiopia dzięki schronieniu, którego udzieliła Mahometowi wygnanemu z Półwyspu Arabskiego została przez proroka wyłączona ze "świętej wojny". I dopiero decyzja o ataku na Somalię podjęta przez premiera Melesa Zenawiego zdołała ściągnąć na Etiopię groźbę świętej wojny.

Rząd Premiera Zenawi utrącił legitymację społeczną jeszcze podczas wyborów z listopada 2005 roku, kiedy armia spacyfikowała protesty społeczne strzelając do zgromadzonego tłumu. „Nie wiem czyja to wojna, ale na pewno nie Etiopczyków”- mówią dziś mieszkańcy Addis Abeby. „W latach 90-tych to przecież Zenawi sprzeciwiał się konfrontacji z Erytreą, a teraz jest pierwszym, który dąży do wojny”.

(autor wpisu: Joanna Wis)

Znów autopromocja

... na własne usprawiedliwienie powiem, że tylko częściowo moja, a przede wszystkim mojej ukochanej. Oto krótki reportaż poświęcony Etiopii. Materiał bardzo w stylu programu „Uwaga” (ciekawe czemu). Jeśli ktoś jednak chce zobaczyć jak wygląda Addis Abeba naprawdę warto rzucić okiem, bo to dziewczynom z TVN udało się sfilmować bardzo wprawnie.

Etiopia na łamach

Liczba publikacji dotyczących Etiopii, która przetacza się przez polskie gazety jest zdumiewająca. Polecam tekst Wojciecha Jagielskiego o Mengistu Hajle Mariam najwazniejszym członku junty DERG (a w latach 70-tych i 80-tych częstym bohaterze wiadomości w PRL-owskiej telewizji).