Kenijski Dziki Zachód
„Jak Kuba Bogu..., tak Bóg Nikaragui”. Ta śmiesząca mnie od lat przeróbka znanego przysłowia jak ulał pasuje do sytuacji w Rogu Afryki.
Jednym z państw najbardziej poszkodowanych przez działania Etiopii w Somalii może okazać się ... Kenia. Jeżeli konflikt będzie się przedłużał ten relatywnie bogaty wschodnioafrykański kraj może zalać fala uchodźców z Somalii.
Ciągnąca się przez ponad tysiąc kilometrów po pustynnych bezdrożach granica jest czysto iluzoryczna i od zawsze sprawia rządowi w Nairobi masę problemów. Największym są zbrojne somalijskie bandy rabujące na nielicznych drogach. To właśnie z ich powodu pogranicze etiopsko-kenijsko-somalijskie jest przez tubylców nazywane Dzikim Zachodem lub Teksasem, a przejazd drogami odbywa się tylko pod ochroną wojska.
Praktycznie pozbawiony siedzib ludzkich teren, z rozrzuconymi co kilkadziesiąt kilometrów posterunkami jest absolutnie nieprzygotowany na przyjęcie nawet niewielkiej grupy uchodźców. Prędzej, czy później wszyscy oni skończą w monstrualnych slumsach Nairobii. Chyba, że wcześniej zginą gdzieś na pustkowiu.
(Zainteresowanym tematem polecam ostatnie wydanie CNN Inside Africa, poświęcone temu właśnie problemowi).
Powyżej zdjęcia z opisywanych okolic. (autor zdjęć: Joanna Wis).
0 Comments:
Post a Comment
<< Home