Porwanie
Agencje podały że w Etiopii uprowadzono 11 francuskich i trzech brytyjskich turystów . Do zajścia doszło w okolicach kopalni soli w zapadlisku Afar, w okolicach granicy z Erytreą.
Granice Etiopii to przestrzeń niestabilna. Na terenach sąsiadujących z Sudanem, Somalią , Erytreą, ale także Kenią grasują zorganizowane bandy. Większość organizacji pozarządowych ale także agencji turystycznych są świadome zagrożenia.
ONZ czy Lekarze Bez Granic, obklejają samochody wielkimi naklejkami z przekreślonym karabinem z daleka informujące, że w tych pojazdach nie ma broni. Pacjęci klinik prowadzonych przez Lekarzy bez Granic ( nawet przedstawiciele władz czy wojska) obowiązuje zakaz wnoszenia broni na teren klinik.
Agencje turystyczne jednak rzadko informują o niebezpieczeństwie swoich klientów. I rzeczywiście już od wielu miesięcy sytuacja w Etiopii z perspektywy turystyki wydawała się stabilna. Nawet bomby, które wybuchły w 2006 roku w Addis Abebie podłożono na terenie mercado, czy w minibusach, a więc w miejscach rzadko odwiedzanych przez turystów.
Tym większy szok dla całej zagranicznej społeczności żyjącej w Etiopii. Szczególnie, że co najmniej dwójka z porwanych to nie turyści, ale mieszkający tam o ponad roku pracownicy ambasady brytyjskiej. Osoby doświadczone i z pewnością świadome sytuacji politycznej Etiopii.
(Poniżej ciekawostka: relacja Anglika porwanego w Etiopii przed trzydziestu laty.)
Granice Etiopii to przestrzeń niestabilna. Na terenach sąsiadujących z Sudanem, Somalią , Erytreą, ale także Kenią grasują zorganizowane bandy. Większość organizacji pozarządowych ale także agencji turystycznych są świadome zagrożenia.
ONZ czy Lekarze Bez Granic, obklejają samochody wielkimi naklejkami z przekreślonym karabinem z daleka informujące, że w tych pojazdach nie ma broni. Pacjęci klinik prowadzonych przez Lekarzy bez Granic ( nawet przedstawiciele władz czy wojska) obowiązuje zakaz wnoszenia broni na teren klinik.
Agencje turystyczne jednak rzadko informują o niebezpieczeństwie swoich klientów. I rzeczywiście już od wielu miesięcy sytuacja w Etiopii z perspektywy turystyki wydawała się stabilna. Nawet bomby, które wybuchły w 2006 roku w Addis Abebie podłożono na terenie mercado, czy w minibusach, a więc w miejscach rzadko odwiedzanych przez turystów.
Tym większy szok dla całej zagranicznej społeczności żyjącej w Etiopii. Szczególnie, że co najmniej dwójka z porwanych to nie turyści, ale mieszkający tam o ponad roku pracownicy ambasady brytyjskiej. Osoby doświadczone i z pewnością świadome sytuacji politycznej Etiopii.
(Poniżej ciekawostka: relacja Anglika porwanego w Etiopii przed trzydziestu laty.)